Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

IV Ka 751/13 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Bydgoszczy z 2013-10-02

Sygn. akt. IV Ka 751/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 2 października 2013 roku

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy IV Wydział Karny Odwoławczy
w składzie:

Przewodniczący SSO Włodzimierz Hilla – sprawozdawca

Sędziowie SO Mariola Urbańska - Trzecka

SR del. do SO Daria Kamińska-Grzelak

Protokolant sekr. sądowy Hanna Płaska

przy udziale Gizeli Kubickiej - prokuratora Prokuratury Okręgowej
w Bydgoszczy

po rozpoznaniu 2 października 2013 roku

sprawy S. R.

oskarżonego z art. 86 § 1 k.w. i art. 177 § 2 k.k.

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Świeciu

z 29 maja 2013 roku sygn. akt II K 1012/12

utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, uznając apelację za oczywiście bezzasadną; zasądza od oskarżonego na rzecz oskarżycieli posiłkowych – A. A. i G. A. oraz I. C. kwoty po 420 (czterysta dwadzieścia) złotych tytułem zwrotu poniesionych kosztów pomocy prawnej w postępowaniu odwoławczym; wymierza oskarżonemu 280 (dwieście osiemdziesiąt) złotych opłaty za II instancję i obciąża go wydatkami poniesionymi przez Skarb Państwa w postępowaniu odwoławczym

IV Ka 751/13

UZASADNIENIE

Przedmiotem rozpoznania w niniejszej sprawie była apelacja obrońcy oskarżonego S. R. od wyroku Sądu Rejonowego w Świeciu z 29 maja 2013 r. (sygn. akt II K1012/12), mocą którego oskarżonego uznano za winnego opisanego tamże czynu z art. 177 § 1 k.k. i art. 177 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Obrońca w swej apelacji, powołując się na podstawę odwoławczą określoną w art. 438 pkt 2 k.p.k., podniósł zarzut obrazy przepisów postępowania, mającej wpływ na treść wyroku, poprzez naruszenie przepisów art. art.: 4, 5, i 7 w zw. z 410 k.p.k.

Apelujący wywodził w szczególności, że:

- sąd nieuprawnie uznał sprawstwo oskarżonego, pomimo wniosku zawartego w opinii biegłego, że manewr wykonany przez oskarżonego nie miał wpływu na destabilizację toru jazdy p., a utrata jego stabilności kierunkowej wynikała wyłącznie z nieprawidłowej techniki jazdy pokrzywdzonego;

- do wypadku by nie doszło gdyby pokrzywdzony dostosował się do nakazu nie przyspieszania podczas wykonywania manewru wyprzedzania;

- błędnie i dowolnie ustalono, że oskarżony bez utrudnienia komukolwiek ruchu mógł zaniechać wykonywania manewru wyprzedzania;

- błędnie i dowolnie ustalono, że oskarżony podejmując manewr hamowania i „nieprawidłowo korygował tor jazdy” doprowadził do zdarzenia wymuszającego na pokrzywdzonym podjęcie manewrów obronnych;

- błędnie i dowolnie ustalono, że manewr wyprzedzania zakończył się na łuku drogi;

- dokonano wewnętrznie sprzecznego ustalenia, że oskarżony zajechał drogę pokrzywdzonemu, przy równoczesnym stwierdzeniu, że na skutek nagłego hamowania spowodował niebezpieczną sytuację na drodze.

W konkluzji apelujący wniósł o uniewinnienie, względnie o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania.

Sąd Okręgowy zważył co następuje:

Powyższą apelację należało uznać za oczywiście bezzasadną, w rozumieniu treści przepisu art. 457 § 2 k.p.k., wobec czego zaskarżony wyrok podlegał utrzymaniu w mocy.

W ocenie sądu odwoławczego, sąd pierwszej instancji w sposób w pełni należyty, kompletny i wyczerpujący przeprowadził postępowanie dowodowe, po czym poczynił jak najbardziej trafne ustalenia faktyczne skutkujące uznaniem sprawstwa oskarżonego w zakresie zarzucanego mu czynu, po przeprowadzeniu kompleksowej, wnikliwej i gruntownej analizy i oceny całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego.

W ocenie organu ad quem, sąd orzekając y w swym obszernym, szczegółowym, kompletnym i w pełni przekonującym uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, czyniącym zadość tym wymogom, jakie zakreśla dlań treść przepisu art. 424 k.p.k., wskazał, na jakich dowodach oparł dokonane ustalenia i z jakich powodów nie uznał dowodów przeciwnych. Z treści uzasadnienia zatem w sposób jednoznaczny, jasny i zrozumiały wynika dlaczego zapadł taki właśnie wyrok, a przedstawiona ocena dowodów, jak wspomniano, w żaden sposób nie wykracza poza granice ich swobodnej oceny, uwzględnia wskazania wiedzy i doświadczenia życiowego oraz zasady logicznego rozumowania, jak najbardziej uprawnienie korzystając z ochrony przewidzianej właśnie treścią przepisu art. 7 k.p.k.

Sąd odwoławczy w powyższym zakresie z tą argumentacją, jaka została tamże przywołana, w pełni się utożsamia i się do niej odwołuje , nie dostrzegając zatem konieczności ponownego szczegółowego jej przytaczania.

Czyniąc natomiast zadość stosownym wymogom procesowym przewidzianym dla postępowania odwoławczego treścią przepisów art. art.: 433 § 2 i 457 § 3 k.p.k., należy stwierdzić co następuje:

Niniejsza apelacja, pomimo rozliczności sformułowanych w niej zarzutów, w gruncie rzeczy jawi się jako wyłącznie polemiczna wobec ustaleń sądu orzekającego oraz rzetelnej, wyczerpującej, logicznej i w pełni przekonującej argumentacji zawartej w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, nie dostarczając merytorycznych argumentów tego rodzaju, które mogłyby i winnyby skłaniać do podzielenia zarzutów wywiedzionych w tymże środku odwoławczym oraz przywołanej tamże argumentacji, gdzie usiłuje się w sposób właśnie wybitnie i wyłącznie polemiczny, a przy tym jednostronny, subiektywny i nader uproszczony kwestionować prawidłowość i zasadność zapadłego rozstrzygnięcia.

Na wstępie wszelkich dalszych, szczegółowych rozważań czynionych przez organ ad quem, nie będzie od rzeczy skonstatować, że pełną aktualność zachowuje ta reguła oceny dowodów, wedle której podstawę czynionych ustaleń faktycznych w określonej sprawie winny stanowić wszystkie dowody zgromadzone w sprawie (art. 410 k.p.k.), w szczególności zaś naturalnie te, które mają określone, istotne znaczenie dla merytorycznego rozstrzygnięcia, przy czym dowody te winny być postrzegane i oceniane w ich całokształcie i we wzajemnym względem siebie powiązaniu, kiedy to nabierają one zgoła odmiennej wymowy, znaczenia i wartości dowodowej, aniżeli wówczas, gdy chcieć je postrzegać w sposób jednostkowy, wybiórczy, w oderwaniu od wspomnianych wzajemnych relacji między nimi, jak próbuje to miejscami czynić autor rzeczonej apelacji.

Odnosząc się natomiast wprost do treści poszczególnych argumentów i okoliczności przytoczonych w apelacji dla wsparcia sformułowanych w niej zarzutów odwoławczych, stwierdzić należy co następuje:

Treść niniejszego środka odwoławczego zdaje się wskazywać, że jego autor oparcia dla prezentowanego przez siebie stanowiska, skłonny jest upatrywać głownie, jeśli nie wyłącznie, we wnioskach opinii biegłego sądowego z zakresu wypadków drogowych – W. S. (nie wiedzieć dlaczego obrona definiuję ją jako „niekwestionowaną”, skoro właśnie w określonych, istotnych fragmentach, jej wnioski właśnie zostały – jak najbardziej uprawnienie – zakwestionowane przez Sąd orzekający).

Należy natomiast w pełni zaaprobować przede wszystkim ten pogląd zaprezentowany przez sąd orzekający, że – po pierwsze – opinia ta jest li tylko jednym z szeregu ważkich dowodów przeprowadzonych w sprawie, wprowadzonych do podstawy wyrokowania, po wtóre zaś - zadaniem tego rodzaju biegłego, jak w każdej sprawie z zakresu wypadku drogowego - było dokonanie jedynie czasoprzestrzennej analizy wypadku, natomiast wyłącznie w kognicji określonego organu procesowego jest ustalenie, kto i w jakim zakresie naruszył przepisy bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz czy pomiędzy owym naruszeniem a zaistnieniem wypadku występuje związek przyczynowy (s. 9 uzasadnienia).

Tymczasem, biegły ów w sposób tyleż oczywisty, co nieuprawniony, wykroczył poza przysługujące mu ustawowe kompetencje, formułując wnioski, do jakich nie był władny, a niezależnie od tego uczynił to w oderwaniu od treści tych dowodów, które w sposób jak najbardziej trafny uczyniono podstawą ustaleń faktycznych w sprawie. Mowa w szczególności o jak najbardziej koherentnych względem siebie zeznaniach poszczególnych świadków wypadku, relacjonujących (każdy w określonym zakresie i fragmencie) określone fragmenty krytycznych wydarzeń. W szczególności zaś, idzie o zeznania M. F. i M. L., które to zeznania biegły zdaje się, już to zupełnie, już to niezasadnie ignorować, a które przede wszystkim (wespół z dalszymi, wskazanymi przez sąd a quo dowodami), w sposób jednoznaczny i oczywisty uprawniały Sąd Rejonowy do dokonania takiej a nie innej oceny zachowania uczestników przedmiotowego zdarzenia, a w konsekwencji ustalenia sposobu i zakresu przyczynienia się przez kierowców p. i v. do wypadku, a tym samym uznania „sprawstwa” oskarżonego w zakresie, w jakim opisano to w części dyspozytywnej zaskarżonego wyroku.

Całkowicie dowolnie brzmi teza obrony zawarta w pkt. a) apelacji. W sposób oczywisty, bowiem podjęte przez kierowcę p. manewry o charakterze „obronnym”, były prostą konsekwencją, zarówno sposobu poruszania się przezeń w trakcie wykonywania manewru wyprzedzania przez oskarżonego (przyspieszanie i wydatne utrudnianie przeprowadzenia tego manewru), jak i kontynuowania w zaistniałej sytuacji manewru przez S. R. i następnego de facto zajechania przezeń drogi pokrzywdzonemu. Elementarne zasady logiki i doświadczenia podpowiadają, że niepodobna tego rodzaju relacji i związku przyczynowego nie dostrzegać. W tych okolicznościach, bowiem nie jest do zaaprobowania, zdająca się wynikać z takiego stanowiska obrony teza, że pokrzywdzony, bez jakiegokolwiek związku z zachowaniem – sposobem przemieszczania się oskarżonego - bodaj w tym samym momencie, gdy oskarżony podjął hamowanie, utracił panowanie nad swym pojazdem i w konsekwencji mocą praw fizyki został „wyrzucony” na pobocze, także podjął gwałtowny manewr hamowania, utracił panowanie nad swym pojazdem i zjechał na przeciwległy pas ruchu, uderzając w pojazdy nadjeżdżające z przeciwka. Przecież to, że obydwa pojazdy hamowały „prawie jednocześnie” („praktycznie jednocześnie”) wynika z jednoznacznych i niepodlegających kwestionowaniu, zeznań przede wszystkim dobrze obserwującego przebieg wydarzeń kierowcy jadącego za tymiż pojazdami kierowcy o.M. F. (k. 176, 308). Przy czym, oboje świadkowie F. zgodnie zeznawali również i co do tego, że jako przyczynę podjęcia manewru hamowania przez kierowcę samochodu r., uznali (niewątpliwe) przestraszenie się przezeń, właśnie z powodu sposobu przemieszczania się i następnego hamowania przed nim przez oskarżonego.

Przypomnieć należy, że w tych, jakże przecież niekwestionowanie trudnych warunkach drogowych i atmosferycznych, obaj kierowcy rozwinęli tak znaczną prędkość, jaka szacowana jest przez biegłego w jego opinii, jak i w zeznaniach świadków, przede wszystkich pp. F..

Bynajmniej nie może więc dziwić więc konstatacja, że oskarżony, który nie miał przecież żadnego innego po temu powodu (a przynajmniej na takowy ani on ani obrona nawet nie wskazuje), wskutek gwałtownego, intensywnego hamowania (stan nawierzchni jezdni nie pozwolił na odnotowanie śladów hamowania), chwilę wcześniej stracił panowanie nad swym pojazdem, zjeżdżając w pole. Tym bardziej więc nie może dziwić i to ustalenie, że pokrzywdzony, właśnie (niechybnie) przestraszony sposobem przemieszczania się samochodu kierowanego przez oskarżonego, wjechaniem bezpośrednio przed jego pojazd i nagłym, „ostrym” hamowaniem i dalszymi niekontrolowanymi jego zachowaniami na drodze, także stracił panowanie nad swoim pojazdem.

Równocześnie, z treści równie bezspornych zeznań kierowców nadjeżdżających z przeciwnego kierunku (głównie świadków – J. K. i P. K.), wynika, że obaj kierowcy – oskarżony i pokrzywdzony, przynajmniej w końcowej fazie manewru wyprzedzania, mieli (bo musieli mieć), oczywistą świadomość niebezpieczeństwa związanego z nieuchronnym zbliżaniem się pojazdów nadjeżdżających z przeciwka. Z ustaleń biegłego, acz przede wszystkim z dalszych dowodów, a przede wszystkim z faktu uderzenia pojazdu pokrzywdzonego w owe, nadjeżdżające pojazdy, w sposób oczywisty wynika, że okoliczność ta także determinowała reakcje i zachowania, zarówno S. R. jak i K. A.. Tym bardziej, że w tych trudnych, nocnych warunkach, w obliczu zbliżającego się łuku drogi, dodatkowo ograniczającego widoczność, obaj kierowcy nie byli w stanie w pełni przewidzieć i tego, w którym momencie drogi te „wyścigi” pomiędzy obydwoma kierowcami się zakończą.

Równocześnie zaś, zupełnego znaczenia pozbawione są te dywagacje obrony, w których podnosi się ustalenia dotyczące miejsca zdarzenia w stosunku do łuku drogi, zwłaszcza, że ma on długi, łagodny przebieg i okoliczność ta w żaden znaczący, istotny sposób nie jest w stanie powodować możności deprecjonowania ustaleń i konstatacji sądu orzekającego co do najistotniejszych dla sprawy faktów i okoliczności.

Niewątpliwie rację ma apelujący, gdy wywodzi, że „na zaistnienie wypadku (…) wpływ miało nieprawidłowe zachowanie się pokrzywdzonego” (s. 3 apelacji), jak też najpewniej trafna jest i ta teza apelującego, że „gdyby pokrzywdzony stosował się w czasie zdarzenia do nakazu nie przyspieszania w trakcie wykonywania manewru wyprzedzania, do wypadku by nie doszło” (pkt b apelacji). Jednakże, przecież to z tych właśnie powodów sąd meriti równie trafnie uznał, że w tymże zakresie pokrzywdzony w sposób nader istotny przyczynił się do zaistnienia wypadku, co naturalnie także implikowało ocenę stopnia zawinienia oskarżonego, jak i społecznej szkodliwości zarzucanego mu czynu. Z powyższego jednak nie wynika nic mniej i nic więcej, acz niewątpliwie – ze wszystkich przywoływanych powodów – nie uprawnia to samo przez się do ekskulpowania oskarżonego od przyczynienia się (a więc od „sprawstwa”) do zaistnienia wypadku, właśnie w zakresie opisanym w części orzekającej wyroku.

Zupełnie chybiony jest również ten zarzut, jaki sformułowano w pkt. c) apelacji. Niepodobna tym samym zaaprobować i tego wniosku zaprezentowanego przez biegłego w jego opinii. Zresztą, biegły w konsekwencji sam przyznał na rozprawie, że gdyby oskarżony miał możność (a w sposób oczywisty miał taką możliwość, albowiem pomiędzy pojazdem pokrzywdzonego, a tym prowadzonym przez śwd. F., na różnych etapach wykonywania manewru wyprzedzania, była odległość od 50 do 100 m; z tego to niechybnie powodu świadkowie pp. F. w taki sposób określają tę odległość) „schować” się pomiędzy pojazdy r. i o., to winien był zaniechać manewru wyprzedzania (k. 332).

Taki wniosek jest dla sądu odwoławczego absolutnie oczywisty, tym bardziej, że:

- jak już to podkreślano - pokrzywdzony w sposób zdecydowany i nadzwyczajny utrudniał przeprowadzenie tego manewru, przez co manewr ten trwał „wyjątkowo długo” (vide zeznania świadków F.);

- panowały wówczas trudne warunki drogowe i atmosferyczne;

- pojazdy poruszały się ze zdecydowanie nadmierną prędkością, tak w stosunku do prędkości administracyjnie dozwolonej, jak i wyznaczonej granicami zdrowego rozsądku i koniecznej do zachowania prędkości bezpiecznej w określonych warunkach;

- pojazdy zbliżały się nieuchronnie do łuku drogi, gdzie nadjeżdżały pojazdy z naprzeciwka;

- wreszcie, oskarżony, w takich okolicznościach, zwłaszcza wobec ustalonego zachowania się pokrzywdzonego i mając oczywistą sposobność zaniechania kontynuowania wyprzedzania i „schowania się pomiędzy pojazdy r. i o. (vide zeznania pp. F.; o żadnych „wątpliwościach” w treści ich zeznań mowy być nie może, nie tylko dlatego, że abstrahując od szacowanych przez nich odległości, na jakiej manewr ten był wykonywany, trwał on – w ich ocenie – zdecydowanie za długo, ale także dlatego, że wynika z nich w sposób równie oczywisty, że oskarżony miał dość miejsca, by zaniechać wykonywania manewru i zjechać na prawy pas jezdni), winien był w sposób oczywisty zaniechać dalszych „wyścigów” a pokrzywdzonym, wiedziony fałszywie pojmowaną przezeń „ambicją”, miast manewr ten kontynuować, doprowadzając do łatwej w tych okolicznościach do przewidzenia możności utraty panowania nad swym samochodem. Miał przy tym oczywistą świadomość stwarzania, także właśnie swoim zachowaniem, wielce znaczącego zagrożenia na drodze, tak dla pokrzywdzonego (niezależnie od sposobu jego zachowania się), jak i kierowców tych wszystkich pozostałych pojazdów, które na tym odcinku drogi się znajdowały.

Tym samym, w sposób nader oczywisty rację miał Sąd Rejonowy także wówczas, kiedy wywodził, że „oskarżony nieprawidłowo korygował tor jazdy” (pkt d apelacji), jeśli zważyć, że pierwej zdecydował się on, wbrew zdrowemu rozsądkowi i elementarnym zasadom bezpieczeństwa w ruchu drogowym, kontynuować i zakończyć manewr wyprzedzania, po czym, po jego „zakończeniu” (jak chciałby to rozumieć obrońca), praktycznie natychmiast, podejmując manewr hamowania, wpadł w poślizg, tracąc panowanie nad pojazdem, został „wyrzucony” z drogi w sąsiednie pole uprawne. Zdaje się, że z powodzeniem można uznać, że rzeczą zwykłego przypadku i jego szczęścia było, że jego pojazd wyniosło na prawą, a nie na lewą część drogi, gdyż wówczas to on stworzyłby jakże poważne zagrożenie dla kierowców – K. i K. z trudnymi do przewidzenia dla wszystkich konsekwencjami.

Tak zatem, ze wszystkich tych powodów, jakie zaprezentowane zostały w obszernym i wyczerpującym uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia, jaki i tych, przywołanych powyżej, apelację obrońcy oskarżonego należało uznać za oczywiście bezzasadną, w rozumieniu treści przepisu art. 457 § 2 k.p.k., wobec czego zaskarżony wyrok podlegał utrzymaniu w mocy.

O kosztach sądowych związanych z postępowaniem odwoławczym orzeczono po myśli art. 636 k.p.k. oraz art. 2 ust. 1 pkt 3 i art. 3 ust. 2 ustawy z 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednol. Dz.U. Nr 49/83, poz. 223 ze zm.).

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Henryka Andrzejewska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Bydgoszczy
Osoba, która wytworzyła informację:  Włodzimierz Hilla – sprawozdawca,  Mariola Urbańska-Trzecka ,  do Daria Kamińska-Grzelak
Data wytworzenia informacji: